Rozważasz dietę wegetariańską lub wegańską? A może już na niej jesteś i nie masz pewności czy jest dla ciebie dobra? A może nie jesz mięsa od dawna, ale doskwiera ci anemia, wypadają włosy albo brakuje ci energii lub słabną mięśnie?
Zazwyczaj kierują nami takie motywy:
Kiedy kieruje tobą punkt drugi, czyli twoje ciało odrzuciło taki rodzaj pożywienia, jest ci niedobrze na jego zapach, to znaczy, że twój organizm odrzuca mięso i decyzja o diecie wegetariańskiej wychodzi z ciała, nie z umysłu. Zwykle to ciało wie najlepiej, co jest dla ciebie najlepsze. Wtedy jedyne, co musisz robić nie jedząc mięsa, to obserwować niektóre parametry zdrowotne (o tym poniżej) i wyczulić się na sygnały z ciała, bo może za jakiś czas ta potrzeba się zmieni. Zaakceptuj wtedy potrzebę uzupełniania niektórych wartości pokarmowych, jeśli organizm nie poradzi sobie bez tego.
Podobnie punkt czwarty. Jeśli trzeba, to trzeba. Słuchaj specjalistów, badaj się regularnie, stosuj suplementację uzupełniającą. (Czym kierować się przy wyborze suplementów, czytaj tutaj).
Problematyczny dla ciała jest punkt 1 i 3. Pierwszy jest całkowicie zrozumiały, ale być może nie dla twojego organizmu. Podejmujesz decyzję zgodną ze swoimi uczuciami i wartościami, ale twoje ciało odczuwa jedynie brak i po jakimś czasie może zacząć z tego powodu słabnąć.
Przestałam jeść mięso, mając 18 lat. Bez planowania, bez większej ideologii. Z dnia na dzień stało się niejadalne. Mój organizm mięsa jeść nie chciał i tak zostało, przez jakieś kolejne 25 lat.
Jako nastolatka nieświadomie popełniłam dość częsty błąd: moja dieta bazowała głównie na węglowodanach. Zamiast mięsa jadłam tony pieczywa, nabiału, ziemniaków. Do tego sporo słodyczy. W kolejnych latach pojawiła się moda na zastępniki mięsa: soja, wysokobiałkowe przetwory mięsopodobne, przeważnie ze sporą ilością glutenu.
Na szczęście poznawanie własnego organizmu i lata nauki naturopatii uświadomiły mi moje błędy.
Pierwszym skutkiem nieprawidłowej diety była skacząca waga, problemy z trawieniem, cerą i wypadające włosy. Dodatkowo kilka lat później słaba odporność na stres i brak energii. Jeszcze więcej lat później: problemy z tkanką łączną i w konsekwencji słabe stawy.
Powyższe problemy już mnie nie dotyczą, chociaż z niektórymi konsekwencjami zmagam się do tej pory. Obecnie jem głównie ciepłe posiłki, unikam większości zbóż i przetworów mlecznych. Mój organizm lubi warzywa i tłuszcze, owoce już trochę mniej. Dbam o suplementację, różnorodność, unikam tego, co mi szkodzi. Mój organizm nadal nie chce spożywać mięsa, ale czasem woła o rybę. Lubi jajka. Intuicyjnie czuję, kiedy potrzeba coś dostarczyć, a kiedy odstawić. Pół roku temu poczułam potrzebę zjedzenia indyka przez dwa tygodnie. Nie zamykam się w sztywnych ramach i nie nazywam swojej diety w żaden sposób.
Nie oznacza to jednak, że dieta wegetariańska jest równoznaczna z niskim poziomem żelaza. To po prostu konsekwencja obniżenia ilości produkowanego kwasu i enzymów, które naturalnie w dużych ilościach są potrzebne do strawienia pokarmu mięsnego i wchłaniania wartości odżywczych. W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej mówi się o tzw. „ogniu trawiennym”. Mięso ma najwyższą termikę ze wszystkich pokarmów, więc brak mięsa może w konsekwencji ten ogień obniżyć, zwłaszcza jeśli jest zastąpione pokarmami o niskiej termice, np. przetworami mlecznymi czy pieczywem i jedzeniem surowego jedzenia.
Odstawienie mięsa może zatem wychłodzić organizm, co może skutkować niedomaganiem organów wewnętrznych, słabą regeneracją, brakiem odporności na stres, rozchwianiem emocjonalnym.
Warto rozważyć konsultację u specjalistów Medycyny Chińskiej i zastosować takie zioła, przyprawy oraz procedury zdrowotne, żeby zachować swój ogień trawienny na odpowiednim poziomie. Może się okazać, że lepiej poczujesz się na gotowanych, ciepłych posiłkach, niż tych surowych.
Oprócz zakwaszania żołądka, zadbaj o różnorodne źródła żelaza, w diecie, np. żółtka, liść moringa, kiszone buraki, natka z pietruszki, napar z pokrzywy. Raz na pół roku zrób morfologię i zbadaj poziom żelaza i ferrytyny.
Osoby na diecie wysokowęglowodanowej są bardziej podatne na zaburzenia poziomu cholesterolu oraz wzrastania poziomu cukru we krwi.
Jeśli dodatkowo masz genetyczną podatność na choroby metaboliczne oraz niedobory białka i nadmiar cukrów prostych w diecie, ryzyko zachorowalności na np. cukrzycę wzrasta. Raz na rok zbadaj cholesterol całkowity, trójglicerydy, HDL, LDL oraz glukozę na czczo (przy podwyższonej zbadaj krzywą cukrową).
Warto też na jakiś czas badać hormony tarczycy.
Pamiętaj, żeby zawsze słuchać swojego ciała, a nie przekonań innych osób. Nie bój się podejmować decyzji czy zmienić zdanie z obawy na opinię swojego środowiska. Postaw swój organizm i jego potrzeby na pierwszym miejscu.