Czerwona koniczyna, roślina o fioletowych kwiatach, która występuje prawie w każdym zakamarku na Ziemi. Bardzo doceniana w fitoterapii i medycynie ludowej różnych krajów, ze względu na bogactwo jakie w sobie zawiera.
Wykorzystywana była jako środek przeciwbakteryjny, przeciwbólowy, na gorączkę i biegunkę, do leczenia układu moczowego, rozrodczego czy oddechowego.
Czerwona koniczyna jest bogata przede wszystkim w izoflawony, głownie fitoestrogeny, które są podobne do estrogenów, a także formononetyna (inhibitor metabolizujący wielocukry w przewodzie pokarmowym), genisteina, daidzeina czy biochaniny A. Izoflawony mają działanie silnie antyoksydacyjne, jest ich więcej w koniczynie niż np. w soi.
Posiada w swoim składzie mikro-i makroelementy, które są nam niezbędne do życia: magnez, żelazo, wapń, mangan, chrom, selen, miedź, cynk, a także witaminy A,C,E,B oraz kwasy tłuszczowe czy flawonoidy.
Badania nad czerwoną koniczyną są cały czas prowadzone na całym świecie, a dostępne badania kliniczne, pokazują ciekawe wnioski.
Po 8 tygodniach suplementacji wykazano mniejsze stężenie insuliny na czczo, obniżenia hemoglobiny glikowanej.
Jest to świetna informacja dla osób z tzw. Insulioopornością, gdzie możemy w małoinwazyjny dla organizmu sposób regulować poziom glikemii.
Po kilkutygodniowej suplementacji u kobiet stwierdza się obniżoną potliwość, rzadsze uderzenia gorąca, wahania nastroju, a nawet wydłużenie okresu menstruacyjnego u kobiet.
Izoflawony mogą hamować proces osteoporozy związany z przekwitaniem, przy jednoczesnej odpowiedniej probiotykoterapii.
Roślina działa też w przypadku problemów z zatrzymywaniem wody w organizmie, zaburzeniami nastroju czy problemami ze snem. (Jak zadbać o zdrowy sen, czytaj tutaj).
Odpowiednie spożywanie wapnia, witaminy D i magnezu wraz z probiotykami znacznie hamuje menopauzalną utratę gęstości kości, a wręcz poprawia metabolizm kostny.
Zmniejsza poziom cholesterolu i trójglicerydów, które jeśli występują w dużych ilościach w naszej krwi mogą przyczyniać się do powstawania blaszek miażdżycowych i znacznie pogarszać stan naszego układu krążenia.
Szczególnie rakowi piersi, macicy, jajników oraz jelita grubego, żołądka i płuc. Głównie chodzi tutaj o naturalne pochodzenie produktu, który nie wchodzi w niepożądane reakcje chemiczne w organizmie, czyli na brak nowotworzenia komórek rakowych.
Wynika to z jakości produkowanego kolagenu przez organizm, który przy odpowiednim odżywieniu i dobrym stanie narządów (szczególnie wątroby), rewelacyjnie „współpracuje” z każdą składową ciała w potrzebie.
Czerwona koniczyna moim zdaniem zasługuje na miano nutraceutyku. Jest nieinwazyjna, dostępna wszędzie, ma świetny skład i działa bardzo holistycznie na organizm.
Mam nadzieję, że dalsze badania pomogą szerzyć wiedzę na temat tej rośliny i jej prozdrowotnych właściwości, które są korzystne szczególnie dla płci pięknej.